Od Zwiastowania zaczął się dla Maryi szczególnie święty okres Adwentu. Było to wypełnienie i uwieńczenie wielkiego Adwentu ludzkości, rozpoczętego pierwszą obietnicą w raju. Już to, co o Wcieleniu objawione zostało Elżbiecie czy Józefowi, pozwala nam choć pobieżnie przyjrzeć się postawie Matki Bożej w czasie Adwentu. Ku zbudowaniu naszemu starajmy się wniknąć nieco głębiej w Adwent Maryi.

 

Życie Maryi od chwili gdy w łonie Jej Słowo Przedwieczne stało się Ciałem, jeszcze bardziej niż dotychczas zjednoczyło się z Bogiem. Jak życie Jej ciała jako Matki było równocześnie życiem Jej Boskiego Dzieciątka, tak i życie Jej duszy płynęło odtąd w ścisłym zjednoczeniu z życiem Syna. Wszystkie Jej siły duchowe koncentrowały się w tej wielkiej Tajemnicy, która żyła w Jej łonie.


Myśli Jej były ustawicznie zajęte Dzieciątkiem. Św. Łukasz opowiada, że Maryja później „zachowywała, rozważając w sercu swoim" (Łk 2, 19 i 51) wszystkie zewnętrzne wydarzenia towarzyszące Narodzeniu i Ofiarowaniu w świątyni. O ileż bardziej przedmiotem Jej rozważań była sama wielka tajemnica, którą Jej Anioł oznajmił. Jej wzrok duchowy, czysty i rozjaśniony Bożym światłem, coraz głębiej wnikał w istotę tej tajemnicy. Maryja uczyła się poznawać drogi Boże, a także drogi ludzi, prowadzące do Boga i drogi błędne, wiodące przez manowce.

Już hymn Magnificat ukazał czym żyła dusza Maryi. Im bardziej odsłaniała się przed Jej oczyma tajemnica Wcielenia, tym głębiej pojmowała powołanie i sposób myślenia Dzieciątka, które żyło w Jej łonie. Tym głębiej też pojmowała swoje macierzyńskie powołanie. Jej posługiwanie Elżbiecie i Janowi świadczy, jak wiele sobie przyswoiła z ducha Tego, który powie kiedyś: „Syn Człowieczy nie przyszedł aby Mu służono, ale aby służyć” (Mt 20, 28).


Im głębiej wnikała Maryja w głębiny Bożej mądrości i miłosierdzia, tym więcej rozpalała się w Jej duszy miłość do Tego, którego miała nazywać swoim Bogiem i swoim Synem. A także Jej miłość do ludzi, których On przyszedł odkupić, których w sposób duchowy także nosiła w swym łonie. Wciąż na nowo, z coraz większą pokorą i wielkodusznością powtarzała w głębi serca: „Otom ja służebnica Pańska" (Łk 1,38). Zasadniczą postawą Jej duszy stawała się coraz bardziej gotowość do służby i do ofiary. W coraz doskonalszy sposób dusza Matki przybierała rysy Bożego Dzieciątka, Ono zaś coraz bardziej stawało się podobne do niej ciałem. Zobaczymy później, jak wiernie będzie Maryja towarzyszyła swemu Boskiemu Synowi od Betlejem aż do Golgoty, na drodze ubóstwa, pokory, poddania się woli Bożej, rozmodlonej i ofiarnej miłości. Taki był owoc, który dojrzewał w czasie Jej dziewięciomiesięcznego Adwentu.


Duszę Maryi w ciągu tych miesięcy przepełniała cicha, święta radość, która wytrysnęła w Magnificat. Trwa ona nadal w adwentowej radości Kościoła i tak jak w życiu Maryi towarzyszy adwentowej tęsknocie. Każda matka oczekuje swego dzieciątka pełna cichej radości macierzyńskiej. Z tym głębszym błogim utęsknieniem oczekiwała Maryja chwili, gdy ujrzy twarzyczkę swego Dzieciątka. Było to bowiem oblicze Tego, który był jasnością chwały i odbiciem istoty Boga, przedmiotem upodobania Ojca Niebieskiego jeszcze przed początkiem wieków. Oblicze, w którym „okazała się dobroć i łaskawość Boga, Zbawiciela naszego” (Tyt, 3, 4). Oblicze, którego wyglądała ludzkość od tysięcy lat, które Maryja miała ujrzeć pierwsza, jako oblicze swego Syna. Jakże głębokie, jak bogate i podniosłe było wewnętrzne życie Matki Bożej podczas Jej dziewięciomiesięcznego Adwentu.


Maryja jest dla nas wspaniałym przykładem postawy adwentowej. I nasze życie jest świętym Adwentem: zjednoczeniem ze Zbawicielem przez łaskę i oczekiwaniem Jego chwały. I nasze życie powinno się odznaczać głębokim skupieniem i wiernym wypełnianiem powołania. Zbawiciel ma być ogniskiem skupiającym wszystkie nasze myśli i całe nasze życie. Mamy wiernie wypełniać zewnętrzne zadania wskazane nam przez posłuszeństwo, w takim samym duchu jak On, według Jego zasad. Jego miłość ma nas ożywiać i być pobudką naszych prac.