Mała dziewczynka pyta matkę:
- Mamusiu, mogę iść popływać?
- Nie, córeczko, tam są rekiny.
- Ale tatuś pływa.
- Tatuś może. Jest ubezpieczony.
W każdą niedzielę, wychodząc z kościoła, mężczyzna dawał żebrakowi 10 zł i tak to trwało kilka miesięcy. W październiku dał mu 5 zł.
Zdziwiony żebrak pyta:
– Dlaczego tylko 5 zł, zawsze było 10 zł?
– No wiesz, posłałem syna na studia.
– Ale dlaczego na mój koszt?
Dwóch prawników weszło do baru. Zamówili po drinku, po czym wyciągnęli z teczek po kanapce i zaczęli jeść. Natychmiast pojawił się przed nimi właściciel baru.
– Panowie, bez przesady, nie możecie tu jeść swoich kanapek.
Prawnicy wzruszyli ramionami i zamienili się kanapkami.
Przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe botki.
Szarpie się, męczy. Jest!! Weszły! Spoceni siedzą na podłodze, gdy dziecko odzywa się:
– Plosę pani, założyliśmy buciki odwlotnie...
Pani patrzy, faktycznie. Ściąga je, morduje się, sapie. Uuuf, zeszły.
Wciągają je znowu, sapią, ciągną. Buciki nie chcą wejść... Uuuf. weszły. Pani siedzi, dyszy, a dziecko mówi:
– Ale to nie są moje buciki...
Pani niebezpiecznie zwęziły się oczy, odczekała i znów szarpie się z butami... Zeszły.
Na to dziecko: – To buciki mojego blaciska i mama kazała mi je nosić...
Pani zacisnęła ręce na szafce, odczekała, aż przestaną się trząść, przełknęła ślinę i ponownie wciąga buty. Po długiej walce, weszły. Nareszcie!
– No dobrze – mówi wykończona pani – a gdzie są twoje rękawiczki?
– Mam schowane w bucikach...
Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził sobie nasz elementarz. Wkrótce spróbował pochwalić się tym przed Janem Pawłem II. Jednak coś mu się pomyliło i zamiast:
"Jak się czuje Papież",
zapytał: - Jak się czuje piesek?
Papież spojrzał na niego zdziwiony, po czym odpalił: - Hau, hau
Jedna z sióstr opiekujących się zapiskami siostry Faustyny pytała kardynała Wojtyłę, czy może je zawieźć księdzu, który miał napisać teologiczną opinię na temat "Dzienniczka". Kardynał stanowczo odmówił:
- Będzie Siostra jechała tramwajem, tramwaj się wykolei, i "Dzienniczek" zginie. I Siostra zginie, ale to nic, bo Siostra pójdzie do nieba. A "Dzienniczek" nie może zginąć!
- Puk! Puk!
- Kto tam?
- Ateista.
- Nie wierzę!
- Jak Boga kocham!
Baca zakopuje w ziemi zdechłego psa.
Sąsiad zagaduje:
- A co to się stało, kumie?
- Aaa, musiołek go zastrzelić!
- To pewnie był wściekły, co???
- No, zachwycony to nie był!!!
Policjant zatrzymuje bacę jadącego furmanką.
- Baco, co wieziecie?
Baca nachyla się i szepcze:
- Siano.
- Czemu tak cicho mówicie?
- Żeby koń nie usłyszał!
Podczas powitania w Monachium Ojciec Święty zapytał dzieci:
- Dano wam dziś wolne w szkole?.
-Tak!!! - wrzasnęły z radością dzieci. Jan Paweł II odpowiedział:
- To znaczy, że papież powinien częściej tu przyjeżdżać.
Ksiądz Karol Wojtyła maszerował po Tatrach. Był ubrany na sportowo, niósł plecaczek. W pewnym momencie zorientował się, że zapomniał zegarka. Podszedł więc do opalającej się na uboczu ładnej kobiety. Zanim jednak zdążył otworzyć usta, kobieta przywitała go:
- Zapomniał Pan zegarka, co?
Ksiądz zdziwił się, skąd o tym wie. Turystka pokiwała głową:
- No tak... Jest pan dziesiątym mężczyzną, który zapomniał zegarka. A później proponuje wino, wspólne opalanie i dancing w Zakopanem...
- Ale ja jestem księdzem! - zaprotestował ksiądz Wojtyła. Kobieta nie zmieszana, odpowiedziała:
-Podrywano mnie na różne sposoby, ale "na księdza" to pierwszy raz.
- Marnie wyglądasz. Powinieneś mniej pościć - powiedział zakonnik do pustelnika.
- Przecież mam osiemdziesiąt lat i świetnie się czuję - odpowiedział starzec.
- Gdybyś mniej pościł, miałbyś już dziewięćdziesiąt.
Policjanci zatrzymują samochód. Wysiada ksiądz.
- Dzień dobry...
- Szczęść Boże - odpowiada kapłan.
- Co ksiądz wiezie w bagażniku?
- Bojler...
- No tak, bojler... W takim razie dziękujemy...
Ksiądz odjechał. Zdziwiony policjant pyta kolegę:
- Co to jest bojler?
- Nie wiem, ja nie chodziłem na religię...
- Ładne buty, proszę księdza.
- Zamszowe?
- Nie.
- Za swoje.
Podczas kolędy rozmowa nie zawsze się klei. Ksiądz zagadał więc do najmłodszego w rodzinie Jasia:
- A ile masz lat?
- Siedem...
- A do kościółka chodzisz?
-Chodzę...
- Co niedziela?
- Co niedziela...
- Z całą rodziną?
- Z całą...
- A do którego?
- Do Carrefoura...
- Mamo, dlaczego na zdjęciu ślubnym jesteś w białym welonie? - zapytało dziecko.
- Biały kolor to znak radości, synku.
- A dlaczego tata jest tu ubrany na czarno?
Rozpętała się potworna burza na morzu. Ksiądz poszukał kapitana.
- Czy toniemy? - zapytał.
- Dopóki marynarze klną, nie jest tak źle- odpowiedział kapitan. Po kwadransie duchowny zapytał znowu:
- Czy marynarze jeszcze klną?
- Tak!
- Bogu niech będą dzięki!